O sytuacji w Syrii słyszymy codziennie. Każdego dnia dowiadujemy się o kolejnych ofiarach, bombach i walkach. W natłoku tych wszystkich informacji łatwo można się pogubić. Więc o co tak naprawdę chodzi?
Wszystko zaczęło się od napisu na murze. Grupa nastolatków napisała na murach Dary “Koniec z reżimem”. Młodzi ludzie zostali złapani, a później torturowani. Tysiące ludzi wyszło na ulice. Mieli dość biedy, bezrobocia i brutalności wobec obywateli. Dzisiaj dalej zwykli Syryjczycy walczą o wolność, ale obok też przebiega kilka innych frontów. Ekstremiści prowadzą swój dżihad, wojnę z niewiernymi. Walki prowadzą też Kurdowie, gdyż dla nich stawką jest autonomia, jaką mogliby uzyskać przy granicy z Turcją. Dodatkowo udzielają się też Irańczycy i Libańczycy, którzy wspierają prezydenta Assada i reżim w wojnie domowej.
Konflikt trwa dłużej niż II wojna światowa, a do tej pory zginęło 100 tysięcy osób, a kilka milionów zostało zmuszonych do opuszczenia swojego miejsca zamieszkania. Zawarte w niedawnym czasie porozumienie o zawieszeniu broni jest swego rodzaju testem czy strony wojny domowej są w stanie sprzeciwić się działającym na tym terenie organizacjom terrorystycznym.
Wojna pomiędzy reżimem a rebeliantami destabilizuje sytuację na Bliskim Wschodzie. Zwiększyła się rywalizacja pomiędzy państwami ościennymi, czyli Turcją, Iranem, Arabią Saudyjską i Katarem. Walki wybuchają już nie tylko w Syrii, ale w Libanie i Turcji, natomiast w Iraku zaobserwowano wzrost aktywności organizacji terrorystycznych. Jednak najpoważniejszym skutkiem tej wojny jest napływ uchodźców do sąsiednich krajów oraz do Europy. Koniecznością więc była interwencja Zachodu w konflikt w Syrii. Zdania zachodnich mocarstw są podzielone, szczególnie Stanów Zjednoczonych i Rosji.
W ostatnim czasie świat obiegły zdjęcia zniszczonego Aleppo. To kolejny skutek wojny, w której najbardziej cierpią niewinni mieszkańcy z powodu rozgrywającej się gry politycznej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Rosją a Turcją.
Wojna domowa doprowadziła do ucieczki kilka milionów ludzi. Przybycie imigrantów stało się początkiem kryzysu migracyjnego w Europie. Naturalną reakcją państw do których ludność przybyła była chęć pomocy, jednak w obliczu tak dużej ilości potrzebujących, pojawiła się krytyka przyjmowania wszystkich uchodźców do kraju. Przybyli ze wschodu ludzie potrzebują żywności, miejsca zamieszkania i źródła finansowego. Wiele organizacji humanitarnych takich jak UNHCR, Amnesty International czy Polska Akcja Humanitarna, stara się pomóc ludziom, którzy zostawili za sobą swój cały dobytek. Działają zgodnie z myślą, że każdy człowiek zasługuje na respektowanie jego praw do życia, godności i wolności. Z drugiej strony nagłaśniają swoje poglądy realiści. Z powodu tak wielkiej ilości imigrantów sytuacja na Zachodzie również ulega destabilizacji. Celem większości uchodźców są Niemcy, jednak ich ciągły napływ wiąże się z negatywnym stosunkiem mieszkańców, którzy postrzegają ich jako imigrantów ekonomicznych.
W Polsce również zdania są podzielone. Początkowo duża część społeczeństwa była chętna udzielić pomocy i azylu, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ich kraj nie jest celem imigrantów. Jednak pod wpływem opinii szerzonej przez media i partie polityczne ilość chętnych spadła do 39%, według badań CBOS z 2016 roku. Dla porównania, początkowo było ich 72%. Przyczyny niechęci można dopatrywać się w odmiennej kulturze i religii cudzoziemców, a także w postrzeganiu imigrantów jako zagrożenia dla życia społecznego. Pojęcie takie jak „tolerancja” zeszły na dalszy plan, może też z powodu lęku przed nieznaną kulturą ze wschodu. Trudno opowiedzieć się po którejś ze stron, należy jednak trzymać się faktów, a z nich wynika, że w głównej mierze strach jest powodowany zamachami, które miały miejsce między innymi w Berlinie, Paryżu i Brukseli, a do ich wykonania przyznało się państwo islamskie. W tej sytuacji rząd wiąże decyzję o przyjęciu uchodźców z względami bezpieczeństwa społecznego.
Aleksandra Dulko, Ewa Weiszewska
Źródła zdjęć: https://www.nytimes.com ; http://www.independent.co.uk