Jedenastego marca ponad sześćset uczniów Dubois przyszło do szkoły równie zaspanych i znużonych jak zwykle, jednak popołudniem, gdy opuszczano budynek, na każdej twarzy gościł uśmiech, oczy błyszczały z radości, a grupki nastolatków wymieniały się z ekscytacją planami na kolejne dni. Ludzie przytulali się na pożegnanie, nie do końca pewni, ile czasu się nie zobaczą, ale ta myśl nie trapiła ich jeszcze zbytnio, bo oto w środku tygodnia dostali pół miesiąca wolnego od szkoły. Kimże byłby uczeń, który nie ucieszyłby się choć trochę w tamtej chwili, nawet gdy perspektywa zaległości w nauce krążyła gdzieś z tyłu głowy (lub też w przypadku wielu maturzystów wypełniała ją)? Myśl o dwóch tygodniach lenistwa brzmiała niczym wybawienie. Jak duży zapanował zatem szok, gdy szybko okazało się, że oczekują od nas faktycznego siedzenia w domu. Informacje o rozprzestrzeniającej się pandemii, a także dziesiątki materiałów lekcyjnych, które trzeba było rozwiązywać samemu, gasiły wszelki entuzjazm i przytłaczały. Piękna wizja całych dni spędzanych sam na sam z Netflixem została przekreślona przez emaile od nauczycieli, a co gorsza okazało się, że seriale się kiedyś kończą i wymyślona w trakcie lekcji lista produkcji, które planowało się o obejrzeć, nagle wyleciała z głowy albo jest bardzo krótka. Właściwie można było się poczuć trochę oszukanym przez samego siebie, bo przecież myśleliśmy o wolnym, a dostaliśmy natłok nauki połączony z nudą. A do tego jeszcze tęsknota za kolegami i koleżankami, bo nagle odkryliśmy, że kontakt przez Internet nie wystarcza. Minęło już trochę czasu i dwa tygodnie zmieniły się w ponad dwa miesiące, a to, co początkowo nazwano koronaferiami, stało się nową rzeczywistością. Trochę (czasem nawet bardzo) przykre to wszystko, dlatego warto jest nabrać perspektywy i poszukać chociaż kilku pozytywów tej sytuacji. W końcu wszystko zależy od podejścia, czyż nie? Oto kilka dobrych rzeczy, które wynikają z siedzenia w domu:
- Zacznę od najbardziej oczywistego, choć o dziwno często niedocenianego: mamy to, czego przecież zawsze brakowało – czas. Może i trochę za dużo, ale to na pewno lepiej niż za mało. Można się wyspać, a przez to i przeżyć dzień bez wypicia co najmniej kubka kawy. Można zrobić każdą jedną rzecz, którą odkładało się na później, wliczając w to zarówno te przyjemne, jak i te nieprzyjemne, ale pożyteczne, a nawet niezbędne. Wieczory często są wolne, kiedy słyszymy więc o nowej książce lub filmie, możemy zabrać się do nich od razu. Znajdzie się chwila na rozwijanie starych hobby i odnalezienie nowych. Niejedna osoba po trzech latach powtarzania „od nowego roku” w końcu naprawdę zabrała się do ćwiczeń. Pojawiła się także dobra okazja do rozwoju zdolności kulinarnych, co oznacza, że na studiach jednak będzie co jeść. Są może i takie momenty, gdy nie wiadomo, co z tym czasem zrobić, ale kiedy już to wszystko się skończy, tak naprawdę będziemy za nim tęsknić, a spróbować można tak wielu nowych rzeczy, że ostatecznie na pewno znajdzie się jakaś idealna dla nas.
2. Nie sposób też nie wspomnieć o szkole. Możliwość skupienia się na wybranych przedmiotach, organizacja warunków pracy według własnych upodobań, brak stresu, luźniejsze podejście wielu nauczycieli i wreszcie plany lekcji skrócone o połowę, a mimo to ten sam poziom nauczania – to wszystko to przecież jeszcze niedawno były uczniowskie marzenia, wizje odległej, lepszej rzeczywistości, do której nagle wkroczyliśmy wraz z zamknięciem szkolnych budynków. To prawda, nie zawsze było i jest lekko. Kiedy komuś zatnie się Internet, to ma spory problem (ale też dobrą wymówkę na brak pracy domowej, bo nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło), a na początku chyba każdy zmarszczył lekko brwi, gdy usłyszał o aplikacji TEAMS. Wspólna nauka jej obsługiwania była nie lada gratką. Ale kończąc lekcje o 12.45 i mając czas na porządną naukę tego, czego się chce, nie sposób nie poczuć pewnego rodzaju szczęścia. E-szkoła to szkoła, którą definiujemy sami i to jest w pewien sposób piękne.
3. Być może jeszcze nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale ogromna ilość wyświetlających się ostatnio w Internecie reklam jest wprost proporcjonalna do ilości promocji, zniżek i ofert 3 za 2 we wszelkiego rodzaju sklepach. Jeśli więc ktoś czekał, aż ta bluzka będzie w końcu w odpowiedniej cenie, to najprawdopodobniej właśnie nadeszła ta chwila. Paradoksalny jest jednak fakt, że nagle okazało się, iż wcale nie potrzeba aż tak wielu rzeczy do szczęścia. Bo szczerze, czy ktoś teraz nosi coś innego niż dresy? Wszelkie materialne dobra zeszły na drugi plan, ponieważ teraz największym marzeniem większości nastolatków są po prostu zwykłe spotkania z przyjaciółmi – kiedy chcesz i gdzie chcesz. A to z kolei prowadzi prosto do następnego punktu.
- Zamknięcie w domu to życiowa lekcja o tym, co ważne i co należy doceniać. Przed pandemią powoli zatracano się w Internecie, pozwalano mu stopniowo przejmować życie, a ta nagła zmiana codzienności jakby wyrwała ludzi z amoku. Wystarczyło tak niewiele, by niespodziewanie odkryć, jak ważny jest kontakt z drugim człowiekiem twarzą w twarz, nie do zastąpienia przez Messengera. Nowej wartości nabrała także natura, wcześniej przez wielu w zasadzie niedostrzegana. Nawet poranne wstawanie i szkolna rutyna nabrały uroku. Można by powiedzieć, że gdy człowiek coś traci, docenia tego wartość. Ale nie w każdym przypadku, bo akurat jeśli chodzi o rodzinę, to mamy efekt odwrotny. Kwarantanna zbliżyła do siebie wielu ludzi mieszkających pod jednym dachem bardziej, niż sam fakt życia razem. Nowe spojrzenie na rodzinny czas dało wszystkim do myślenia – w gruncie rzeczy zaczyna się żałować, że wcześniej tych wspólnych chwil tyle nie było.
- Na koniec warto dodać jeszcze jedną rzecz, która może trochę poprawić humor każdemu, kto ma dosyć zamknięcia w domu. Kiedy to wszystko się skończy, najprawdopodobniej przez kilka dni, tygodni albo i miesięcy będziemy jak najwięcej przebywać na dworze, spotykać się ze znajomymi, nadrabiać zaległości w kontaktach z ludźmi. Ale potem świat wróci do swojego stałego tempa, a część z nas ponownie trafi do swoich pokoi, bo właściwie to wiele osób lubi taki domowy styl życia, tylko teraz o tym zapomniało, bo poczuło się przytłoczonych brakiem wyboru. Dużo przyjemniejsze jest przecież ciągłe siedzenie w domu z własnej woli, niż dlatego, że ktoś tak kazał. A więc może tak właściwie kwarantanna nie różni się dla wielu od tego, co było wcześniej i będzie potem, co oznacza, ze nie może być aż taka zła. A i ci, którzy preferują wyjściowy styl życia, czasem zatęsknią za tym czasem odpoczynku, refleksji i spokoju.
Małgorzata Michalska, 1F