Kryminały zasypują księgarnie w dużych ilościach. Zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę, choć krąży pogłoska, że to szwedzkie powieści są w tej kategorii najlepsze. Dzieło na samym początku zaintrygowało mnie szatą graficzną, dlatego też szybko podjęłam decyzję przeczytania z tyłu notki wydawniczej. To był strzał w dziesiątkę, pobiegłam do kasy i kupiłam. I tak zaczęła się moja przygoda z Anyą Lipską…
Sama autorka książki jest rodowitą Angielką. Ale jak to? Angielka pisze o Polsce po polsku? Anya poślubiła Polaka, Tomasza. Powiedziałabym nawet, że on powinien być współautorem powieści, bo to Tomasz wprowadził swoją żonę w historię Polski i wzbudził jej zainteresowanie. Można nawet doszukiwać się podobieństwa w głównym bohaterze, gdyż należy on do tej samej solidarnościowej fali polskiej emigracji.
Janusz Kiszka – nazwisko jednego z głównych bohaterów, którego poznajemy już na pierwszych stronach książki. Może jest inne, może różni się od pozostałych, nawet nie zawahałabym się powiedzieć, że jest śmieszne, ale sądzę, że był to po prostu zabieg, który miał zwrócić uwagę czytelnika. Ale jaki jest Kiszka? Wysoki, dobrze zbudowany, bezpośredni, nie boi użyć się pięści. Pewnie wyobrażacie go sobie jako zwykłego, szarego i średnio wykształconego człowieka, niestety- muszę Was rozczarować. Należy on do elity narodu – zapalony fizyk. Jego pasją jest nauka. Sadzę, że jest to dość ciekawy obraz stereotypowego „mięśniaka”.
Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle – Anya Lipska wykorzystała to polskie przysłowie w swojej książce i stworzyła bohaterkę, która bardzo do niego pasuje. Natalie Kershaw – przed trzydziestką, niska blondynka, młoda pani detektyw. Wyznaczyła sobie cel – ma zostać panią sierżant do trzydziestki. I bardzo wytrwale do niego dąży! Całe jej życie jest przepełnione pracą, w której nikt jej nie docenia. Ma szefa, którego podwładni nazywają dość zabawnie -Wędzonką. Wędzonka jest policjantem starej daty, dlatego też nie rozumie takiego zaangażowania Kershaw. Natalie nie ma życia prywatnego. Jej ojciec, który niedawno umarł, sam był policjantem. Ale co Kershaw i Kiszka mają ze sobą wspólnego? Dwa różne światy… Wszystko zaczyna się od wyłowienia ciała kobiety z Tamizy. Wtedy Natalie przejmuje kontrolę i bierze się do pracy, której i tak już ma za dużo. Kiszka jest bardzo znany w Polonii w Londynie. Załatwia on zazwyczaj „czarną robotę”. Dostaje nagle zlecenie, aby odnaleźć zaginioną dziewczynę. Myślicie, że jest to jedna osoba? Ha! I TU właśnie ma nas Lipska! W końcu kiedyś się spotkają, najpierw podchodzą do siebie z ostrożnością i z brakiem zaufania, ale już pod koniec grają w jednej drużynie.
Autorka zgrabnie połączyła wiele wątków, z których zbudowana jest powieść. Jednak im dalej brniemy w historię, tym staje się ona mniej wiarygodna. Minusem jest język, lekki, zrozumiały, ale na pewno różni się od Larssona. W pewnych momentach jest za bardzo wulgarny, choć czego można oczekiwać od policjantki i „mięśniaka. Mimo wszystko sądzę, że jest to powieść warta uwagi. Choć jeśli mamy inne, warte przeczytania, to postawiłabym „Toń” jako drugą na liście. Seks, miłość, narkotyki, przemoc, molestowanie, polityka, SB, Solidarność, kościół, gangsterzy, policja i to wszystko w czterystu stronicowej książce. Zatem zachęcam do lektury, chociażby po to, aby oderwać się od szarej rzeczywistości.
Aleksandra Dulko