Udajesz się w jednostronną podróż bez bliskich do obcego miejsca. Masz świadomość, że już nigdy więcej się nie zobaczycie. Co Tobą kieruje? Dlaczego chcesz to zrobić? Czemu chcesz wstrzymać swoje życie na dekady, by potem… obudzić się na obcej planecie. Zupełnie nowe życie? Szansa na stanie się kimś innym? Taką decyzję podjęło 5000 pasażerów, którzy podróżując statkiem kosmicznym Avalon, zmierzali do planety znajdującej się w innej niezamieszkanej do tej pory przez ludzi galaktyce. Zgodnie z planem mieli obudzić się po 120 latach hibernacji, gdy wyprawa dobiegnie końca. Ale Jim obudził się wcześniej, dużo wcześniej.
Jak byś postąpił?
„Pasażerowie”, czyli najnowsza produkcja Morten’a Tyldum’a („Gra Tajemnic”, „Kumple”) to kino synkretyczne. Połączenie romansu , since-fiction i thrillera, nadaje filmowi ciekawy rytm i uniemożliwia nudę. Miejscami spokojny, zachwycający widokami, miłosnymi scenami, a następnie przyprawiający o dreszcze i wstrzymanie oddechu. Mimo oglądania głównie trzech twarzy, widz nie odczuwa wrażeń klaustrofobicznych (jak chociażby w „Exmachinie), dzięki rozbudowanej scenografii.
Bez wątpienia jedną z większych zalet filmu jest obsada. Chris Patt („Strażnicy z Galaktyki”, Jurassic World”) oraz Jennifer Laurence („Igrzyska Śmierci”, „Joy”) to nieschodzące z ekranu osobistości, które ożywiają spektakl Tyldum’a. Jednak mimo grania drugich skrzypiec to Michael Sheen („Underworld”, „Z dala od Zgiełku”) wypadł najbardziej przekonująco. Szczególnie uwzględniając fakt, iż jego postać nie jest człowiekiem, ale barowym androidem Arthur’em. Trzeba przyznać, że reżyser stanął na wysokości zadania, o czym może świadczyć chociażby uczynienie poezji z kosmicznego spaceru czy kąpieli w basenie. Poza reżyserem uznanym twórcą filmu jest Thomsas Newman („Skazani na Shawsank”, Skyfall”), który stworzył niesamowitą muzykę uzupełniającą każdy kadr widowiska. Nie można nie wspomnieć o zjawiskowych ujęciach przestrzeni i efektach specjalnych.
Fani sci-fi ostatnimi laty rozpieszczani przez kino takimi hitami jak „Marsjanin”, „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy”, „Interstellar” czy ostatnio „Łotr 1” nie powinni być zawiedzeni. Jeśli więc należysz do nich tak jak ja, to uwierz mi i zobacz „Pasażerów”, nie będziesz żałować.