Oglądając filmy, warto przemyśleć sposoby wykorzystania w nich popularnych motywów. Weźmy jako przykład motyw snu w “Incepcji” Christophera Nolana. Pomimo że większość akcji dzieje się we śnie, to motyw został w nim zmarginalizowany. Fabuła opiera się na próbie dostania się do snu we śnie, we śnie, we śnie… i na tym kończy się rola snu. Reszta filmu to strzelanina między bohaterami a NPC, które uwaga: także są ludźmi.
Odmiennie wykorzystano motyw snu w “Paprice”, filmie reżyserii Satoshi Kona. Nolan, pomimo swojej jawnej inspiracji filmem anime, czerpiąc z niej koncept, zmniejszył częstotliwość lub całkowicie zrezygnował z licznych zabiegów sprawiających, że widz przestaje orientować się co jest snem, a akcją właściwą. Ponadto świat przedstawiony w Incepcji przypomina świat rzeczywisty. Choć trzeba przyznać, że prezentuje różnorodne lokacje, to większość z nich nie wyróżnia się w żaden sposób na tle innych filmów. Natomiast świat “Papriki” jest chaotyczny, oderwany od rzeczywistości. Sprawia, że widz ma poczucie przemierzania odmętów snu i jest ciekawy każdego następnego momentu, szczególnie kiedy akcja znacząco przyspiesza i nie daje czasu na zastanowienie się nad sensem (a raczej jego brakiem) oglądanych obrazów. Zupełnie inne podejście do motywu snu mają filmy Davida Lyncha, np. “Mulholland Drive”. Ze względu na spojlery powiem tylko, że pewne w nim sceny próbują naśladować sposób działania ludzkich snów. Są przedstawione jako pozornie logiczne, wywołujące wrażenie niedającego się wyjaśnić poczucia braku spójności, które wywołuje niepokój. Zachęcam do obejrzenia przywołanych filmów nie tylko w celach rozrywkowych, ale
także aby zastanowić się nad mnogością sposobów wykorzystania jednego, z pozoru prostego, pomysłu.