Świadoma praw i obowiązków wynikających z bycia uczennicą Dubois, uroczyście ogłaszam, iż wstępuję w stan załamania nerwowego, związanego ze zbliżającym się tłustym, czerwonym terminem wystawienia ocen końcowych.
Zanim paznokcie dziewczyn pokryją się lśniącą, wyzywająco wzorzystą warstwą lakieru, a panowie porzucą statutowo obowiązujące długie, niechciane pantalony, na rzecz upragnionych krótkich spodenek, nastaną dni pieszych wycieczek do nauczycieli, które będą zrzeszać uczniów jeszcze większej liczebności, niż pielgrzymów na Jasną Górę.
Legenda głosi, że pomiędzy ósmym a dwunastym dniem tego miesiąca żadna z klas nie pisała więcej niż dwóch sprawdzianów. To właśnie ten okres sprawia wrażenie jednego z najbardziej napiętych tygodni roku szkolnego, przyprawiając wszystkich o dreszcze. Nieproporcjonalna liczba nieformalnych i formalnych teścików oraz presja uzyskania decydującego stopnia potrafi osłabić najtrwalszych zawodników.
Wpajane od wieki wieków słowa „trzeba było się uczyć przez cały rok” stają się budzącą kontrowersje sentencją, która ociera się o swoistą hipokryzję.
„Macie za mało ocen. Te puste rubryki, które dziwnym trafem nie zapełniły się przez sześć miesięcy, czują się osamotnione. Może dwudziesty siódmy z rzędu sprawdzian w tym tygodniu poprawi wam humor, bo przecież już dawno powinniście byli przyswoić materiał, co innego macie do roboty.”
Pomijając całoroczne wysiłki i starania włożone w wypełnianie powinności nauki, pod lupę warto wziąć okazy, które niczym za sprawą czarodziejskiej różdżki, przebudziły się ze snu zimowego w samym środku ciepłego czerwca. W głośnikach szkolnego radia powinny rozbrzmiewać bisy jęków i lamentów, które wydają z siebie zaginieni w akcji uczniowie.
Nieoceniony warsztat pisku „ jak mogę to poprawić” albo „co mi wychodzi p. profesor” jest irytującym, ale jakże powszechnym zjawiskiem szkolnej rzeczywistości.
Cykliczne żniwa ocen trwają od pokoleń, a według prognoz, ich przedział nie zostanie domknięty na następne dziesięciolecia. Jedyne co pozostaje, to akceptacja owego faktu i wzięcie odpowiedzialności za swój dorobek.
Do zobaczenia, byle nie w sierpniu!