Jako uczennica klasy drugiej, miałam okazję uczestniczyć w poznańskich targach edukacji. W tym roku wyjątkowo z klasy biol-chem pojechała tylko jedna osoba!(na podstawie danych z wyjazdu szkolnego). W porównaniu z wyjazdem sprzed dwóch, gdzie klasy biol-chem stanowiły większość, jest to ogromna zmiana. Uczniowie zapytani o przyczyny, odpowiadali różnie. Głównym argumentem był brak pomysłu na przyszłość. Drugim z kolei, że w drugiej klasie wyjazd na targi to zbyt wcześnie. Mimo wszystko stwierdziłam, że pojadę. Wykaz uczelni wisiał już długo na drzwiach gabinetu prof Parczewskiej, więc dokładnie wiedziałam, że będą tam dwa uniwersytety, którymi jestem najbardziej zainteresowana- Poznań i Wrocław- oczywiście medycyna. Bo co innego po biol-chemie? A jednak. Na miejscu przeżyłam duży szok- w pozytywnym sensie rzecz jasna. Po trzygodzinnych oblężeniach targów już byłam pewna. Nie, nie tego, do którego miasta wybiorę się na medycynę, wręcz przeciwnie. Byłam pewna, że oprócz medycyny, mam wiele innych równie ciekawych opcji. Decydując się na nie, muszę zdawać konkretne rozszerzenia, np. matematykę. Dogłębnie także poznałam sposób rekrutacji na studia. Teraz wiem, że mam nie tylko plan B na przyszłość, ale i C. Moim zdaniem, wyjazd w drugiej klasie jest jak najbardziej uzasadniony. Gdybym miała zmienić przeszłość, pojechałabym nawet i w pierwszej, ponieważ wtedy można wszystko zmienić, nawet profil klasy;). Oczywiście, mam na myśli np. rozszerzenie przedmiotów. Kosztuje nas to trochę więcej pracy, ale często otwiera więcej dróg na przyszłość. Zdecydowanie wszystkim pierwszoklasistom polecam wybrać się na targi w przyszłym roku!