Jako że zbliża się od dawna zapowiadany przez nauczycieli czas matur, wypadałoby podsumować swój pobyt w liceum. Trzy lata w tej szkole przyniosły wszystkim nam nie tylko masę wiedzy szkolnej, ale także życiowej. Chciałoby się rzec, że dorośliśmy, jednak mogłoby się to spotkać z powątpiewaniem nauczycieli. Na pewno inaczej patrzymy w przyszłość, niż wtedy, gdy pierwszy raz przekroczyliśmy próg tej szkoły (i popchnęliśmy te ciężkie drzwi przy akwarium), wypadałoby więc spojrzeć wstecz i powiedzieć coś o tej szkole na dwa tygodnie przed jej ukończeniem.
Zacznę od rzeczy, które najmilej wspominam. Pierwszą z nich jest na pewno atmosfera. W momencie składania papierów do Dubois słyszałem wiele opinii o tym, jak straszna jest ta szkoła, o braku życia prywatnego czy też ogromnej presji nauczycieli, z którą rzekomo wielu sobie nie radzi. Bynajmniej z perspektywy klasy matematycznej nasze liceum nie wygląda na „klasztor”. Oczywistą rzeczą dla kandydatów do Dubois było, że będzie trzeba się uczyć i nie zadziwiło to chyba nikogo, bo do tej szkoły nie dostają się ludzie przypadkowi. Jeśli ktoś umie zorganizować sobie pracę, to czasu wystarczy nie tylko na naukę, ale także dla znajomych oraz własne zainteresowania.
Kolejną rzeczą, którą na pewno będę dobrze wspominać, jest podejście nauczycieli oraz pracowników niepedagogicznych szkoły. Co mnie zdziwiło już na samym początku to ich podejście. W szkole średniej nie traktuje się już ucznia jak dziecko, któremu trzeba wszystko pokazać i nie jest samodzielne. Dubois uczy tego, że nauczyciel ma pomóc, ale to Tobie ma zależeć. Abstrahując już od samej nauki, nauczyciele są bardzo życzliwi, można z nimi pożartować, nie są aż tacy straszni jakby się mogło wydawać podczas pierwszych dni szkoły.
Ważnym elementem, który umilił nam czas nauki w liceum, był szereg imprez organizowanych w szkole. Obchody 70-lecia szkoły, tygodnie hospicyjne, licealiady, w których niejednokrotnie mogliśmy świętować wraz zawodnikami. Warto także wspomnieć o radiowęźle, który w tym roku nie zawodził, młodsi uczniowie mogą nie wiedzieć, ale to pierwszy rok, od kiedy ja chodzę do tej szkoły w którym muzykę można było usłyszeć regularnie. Nie można zapomnieć o trzeciej już edycji „bluz Dubois”. Akcja zapoczątkowana przez Wojtka Myśliwca w 2016 roku cieszy się wielkim powodzeniem w kolejnych rocznikach, jedynym ich minusem jest to, że co roku kto inny za nie odpowiada, przez co pomimo jedności, jaką miały tworzyć te bluzy, widać różnicę między rocznikami. Warto byłoby ustandaryzować logo na bluzie, tak aby tegoroczni absolwenci, jak i ci poprzedni oraz być może następni, spotykając się po latach, mogli odczuć, że chodzili do tej samej szkoły.
Mówiąc o szkole, chciałoby się to robić w samych superlatywach, jednak tak jak każda rzecz w życiu wszystko ma wady. Będąc obiektywnym, podsumowując te trzy lata, wypadałoby o nich wspomnieć. Zacząć trzeba od szatni, które są eufemistycznie mówiąc małe, a raczej nie same szatnie a wejście do nich, w godzinach szczytu stanowi nie lada wyzwanie – zarówno w szatni dla młodszych, jak i starszych. Idąc po kurtkę nie dało się odczuć wszechobecnego ścisku i naporu innych uczniów. Kolejną rzeczą do poprawy są prysznice szkolne. Choć jest już lepiej, niż rok temu, kiedy zasłonki były w trzech na osiem pryszniców, pozostał problem słuchawek, z których niewiele jest całkowicie sprawnych. Nie ma też miejsca na powieszenie ręczników, przez co trzeba je wieszać na uchwytach od kotar, co zazwyczaj kończy się ich zamoczeniem. Skoro jesteśmy już przy szatniach WF-owych, a nadchodzące dni są coraz cieplejsze, pojawia się problem duchoty. Okna we wszystkich szatniach mają zdemontowane klamki, co po zajęciach daje efekt sauny oraz nieprzyjemny zapach, którego bez wietrzenia nie da się pozbyć.
Duży wpływ na życie szkoły ma Rada Samorządu Uczniowskiego, której pracę przez trzy minione lata można porównać do tangensoidy. Był okres podczas, którego nic się nie działo, a sam samorząd nie pracował najlepiej. Następnie pierwszy raz w historii wygrał wybory pierwszoklasista, nie skończyło się to dobrze, bo rozwiązaniem samorządu i całkowitym jego paraliżem z tymczasową przewodniczącą. W tym roku natomiast mamy do czynienia z kompletnym przeciwieństwem poprzednich przewodniczących. Wykonał on wielką pracę na rzecz naszej szkoły, jednak w oczach wielu uczniów stara się aż nadto. Nie wszystkim uczniom się to podoba, a szczególnie mam na myśli maturzystów, którzy chcieliby mieć więcej spokoju oraz czasu na naukę. RSU Dubois przemierzyło więc drogę ze skrajności w skrajność, nie pomijając żadnego etapu
Żegnając się z tą szkołą, chciałbym podziękować wszystkim nauczycielom, którzy okazali nam niewyobrażalną ilość cierpliwości, za to, że choć czasem nam się nie chciało, to byli zawsze gotowi do pracy, starali się przekazać wszystko, co wiedzą oraz poszerzać nasze horyzonty. Podziękowania należą się także paniom sprzątaczkom, które niejednokrotnie przymykały oko na to, że chodziliśmy po świeżo umytej podłodze. Panom konserwatorom, bez których ta szkoła prawdopodobnie by się już zawaliła. Panu w ksero za to, że nie raz służył swoją pomocą, kiedy czegoś zapomnieliśmy i było potrzebne na już. Panu fotografowi za przygotowanie tableau. Paniom bibliotekarkom za wyrozumiałość, kiedy nie pamiętaliśmy dokładnie tytułu czy też nazwiska autora. Oraz Wam, Koledzy oraz Koleżanki, bo bez Was ta szkoła nie byłaby taka sama. Atmosfera, jaką stworzyliśmy w Dubois, jest podobna do domowej. Wiele ciepła oraz życzliwości, bezinteresownej pomocy i mnóstwo wspomnień, które zostaną ze mną do końca życia. Dziękuję!
Marcel Godlewski 3a